FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
pedicure na ursynowie
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu
Forum Klasa 1b Strona Główna » Opinie o naszej klasie » pedicure na ursynowie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4
Sierotka Marysia



Dołączył: 28 Kwi 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4


 Post Wysłany: Pon 15:29, 09 Kwi 2018    Temat postu: pedicure na ursynowie

Itale zdal sobie sprawe, ze powtorzyl to juz drugi raz. Wstal. Rozejrzal sie za obronca, zeby go zapytac, co sie dzieje, ale prawnik zniknal, w sali nie zostal nikt oprocz pisarza sadowego, ktory jeszcze cos notowal.

-Chodzmy - powiedzial straznik i Itale wyszedl z sali, majac jednego z nich przed soba, a drugiego z tylu, przeszedl korytarz i wyszedl na dwor po raz pierwszy od trzech tygodni. Znalazl sie na osniezonym podworzu, gdzie mrozny wiatr, wschodni wiatr Polany, pozbawil go tchu; kiedy oszolomiony podniosl wzrok, oczy zalzawily mu na zimnie. Szli miedzy dwoma ogromnymi, czarnymi budynkami, po ogrodzonym zelaznym plotem dziedzincu.

-Chce sie zobaczyc z Isaberem - powiedzial Itale. Na wietrze jego glos byl cienki jak glos chlopca.

-Co takiego?

-Moj przyjaciel, Isaber... mial proces dzis rano...

-Nie teraz, sir. Dokad on ma isc, Tomas?

-Zapytaj Ganeya - odparl straznik idacy z tylu.

-Ma byc traktowany specjalnie - powiedzial bez przekonania pierwszy straznik.

-Tak, traktowanie specjalne. Zapytaj Ganeya. Ej, uwazaj, jak idziesz! - Itale posliznal sie na lodzie i stracil rownowage, gdy straznik chwycil go za ramie. Jeszcze raz upadl na kamienie Rakavy. Wstal z trudem, lecz szedl wyprostowany, z wysoko podniesiona glowa. Dzwonilo mu w uszach, a w ustach czul smak krwi. Straznicy wprowadzili go do sw. Lazarza.

Minelo troche czasu, zanim powrocil do rzeczywistosci. Znajdowal sie w malym, ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Przez kratke, umieszczona wysoko w drzwiach, padalo do srodka slabe swiatlo. Sciany byly wysokie. Itale stal i uswiadomil sobie, ze mierzyl krokami dlugosc i szerokosc pomieszczenia. Cztery kroki na trzy. Zauwazyl lawe do spania dlugosci czlowieka, a pod nia gliniana miske, przykryta dachowka. Bylo zimno i wilgotno niczym w jaskini lub piwnicy, lecz duszno. Gdzies z korytarza dobiegal placz dziecka, pelen zlosci, nieustajacy wrzask. Itale pomyslal, ze chyba placze dziecko, ktore slyszal, kiedy wchodzil do domu w wieczor aresztowania. To glupie, przeciez nie moglo byc to samo dziecko. Podszedl do drzwi i sprobowal wyjrzec, ale widzial tylko przeciwlegla sciane. Stal tam przez dluzszy czas. Nie chcial siadac. Gdyby usiadl, oznaczaloby, ze tu zostanie.

Otworzyly sie drzwi i wszedl straznik. Nie byl to zolnierz, lecz cywilny straznik wiezienny, rosly starszy mezczyzna wyzszy od Itale, o kwadratowej twarzy i ziemistej cerze. Poprosil Itale, zeby sie przebral.

-Nie chce tych ubran - powiedzial, patrzac na sterte szarych rzeczy, ktore straznik polozyl na lawce.

-Takie sa przepisy, sir. Moze pan zatrzymac surdut.

-Nie chce tego - powtorzyl Itale. Uslyszal, ze glos mu sie trzesie. Zawstydzil sie. - Chce... - zaczal maskowac swoje zmieszanie, lecz zamilkl.

-Panskie rzeczy zostana opieczetowane i przechowane. Takie sa przepisy - powtorzyl straznik. Podobnie do Arassy'ego zachowywal sie z tak zniewalajaca pewnoscia siebie dobrego sluzacego, ze Itale posluchal go i zaczal rozpinac koszule, bo przeciez mial sie przebrac.

-Chcialbym dostac cos do pisania.

-Co takiego, sir?

-Papier, atrament, cos do pisania.

-Musi pan o to poprosic naczelnika wiezienia, sir. Podlega pan specjalnemu traktowaniu.

Tak jak inni straznicy, wypowiedzial dwa ostatnie slowa pelnym szacunku, zlowrogim tonem. Glos mial donosny i monotonny, prawdopodobnie byl przygluchy. Itale zauwazyl to, a takze rozpoznal w szarym materiale wieziennej koszuli i spodni welne wtorna, ktora widzial w miejscowych tkalniach. Spostrzegal i myslal szybko, lecz nie potrafil niczego ze soba powiazac, nie rozumial faktow.

-Placzace dziecko - powiedzial. - Skad sie tu wzielo dziecko?

-Urodzilo sie tutaj, sir. Jego matka jest w jednej z izolatek, jak wasza milosc, wkrotce zostanie odeslana do wspolnej celi. - Straznik zebral rzeczy Itale i oddal mu kamizelke. - Prosze ja zatrzymac, sir, bedzie panu cieplej. - Okazywal szacunek i uprzejmosc. Wyszedl, zamykajac [link widoczny dla zalogowanych]
za soba wysokie drzwi na klucz.

Ubranie wiezienne bylo luzne, szorstkie i nie dawalo wiele ciepla. Itale wlozyl kamizelke i sliwkowy surdut, pognieciony i przybrudzony po trzytygodniowym pobycie w celi, lecz nadal cieply. Kiedy go wkladal, dotyk jedwabnej podszewki rekawa stal sie prawdziwa pociecha.

Usiadl.

Byl w wiezy trzy tygodnie, dwadziescia jeden dni, ale one juz minely. Sedzia cos powiedzial, powiedzial cos o pieciu latach, ale to nie moglo oznaczac pieciu lat w wiezieniu. Niemozliwe. Piec lat to przeciez szmat czasu, kiedy mina, bedzie mial trzydziesci lat. Trzy tygodnie ciagnely sie w nieskonczonosc, trzy tygodnie wystarcza. Jest grudzien. Potem styczen, luty... Udalo mu sie nie wymienic wszystkich dwunastu miesiecy. Straznik przyniosl zupe, te sama maczna zupe. Itale ja zjadl, miska zostala sprzatnieta. Po pewnym czasie zgaslo swiatlo w korytarzu i w celi zrobilo sie zupelnie ciemno, lecz po chwili oko nauczylo sie dostrzegac cien ksztaltu, niczym kamienne echo jakiejs odleglej lampy. Noc minela i nie minela. Czasami umysl Itale pracowal szybko, goraczkowo, a czasami nie pracowal wcale. Serce mu bilo i zatrzymywalo sie, znow bilo. Probowal wedlug jego uderzen liczyc minuty. Bal sie, ze traci zmysly. W zastyglej ciemnosci, nabrzmialej od przyszlej bezczynnosci, piekace uklucia insektow, rojacych sie w materacu, wcale mu nie doskwieraly - oznaczaly zycie.

Nastepnego dnia Itale byl tak wyczerpany, ze drzemal caly ranek, ulozywszy sie dosc wygodnie na lawie. Po poludniu przyszlo dwoch straznikow, zeby wyprowadzic go na spacer po dziedzincu. Byl to maly wewnetrzny dziedziniec o boku czterdziestu czy piecdziesieciu stop. Lezacy na nim rozdeptany snieg utworzyl twarde, szarawo-czarne klepisko, przyzolcone pod scianami plamami z moczu. Dwaj straznicy pilnowali pieciu wiezniow, ktorym zabroniono rozmawiac. Jeden ze skazancow wykonywal systematyczne cwiczenia, biegajac wokol dziedzinca i wymachujac rekoma. Chodzil dziwnymi, krotkimi krokami. Itale postanowil, ze takze bedzie cwiczyl, ale na razie nie potrafil sie do tego zmusic. Drzaly mu nogi. Musi sie opanowac. Musi utrzymac kondycje. Zaplanuje wykorzystanie czasu na cwiczenia na swiezym powietrzu i bedzie sie tez staral gimnastykowac w celi. Trzeba planowac, mierzyc i wykorzystywac czas. Teraz, chociaz sprawia mu to wielka trudnosc, powinien obejsc caly dziedziniec, jak najglebiej wdychajac czyste powietrze. Ruszyl do przodu. Zatrzymal go jeden ze straznikow, kiedy obok niego przechodzil. Byl to szczuply mezczyzna o czerwonej twarzy.

-Czy skoczyl ten gosc, co mial z toba proces? - Mowil dialektem i brakowalo mu wiekszosci zebow.

Itale nie byl pewien, czy [link widoczny dla zalogowanych]
dobrze zrozumial.

-Isabey? - powiedzial straznik. - Isaber... Co sie z nim stalo?

-Czy on byl szalony? Przeciez zostal wypuszczony, prawda?

-O co chodzi?

-Po co on to zrobil? Jezu, co za pomysl, osiemdziesiat stop do ziemi, c


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Klasa 1b Strona Główna » Opinie o naszej klasie » pedicure na ursynowie
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group